Trasa z Warszawy do Manili przez Budapeszt i Dubaj
Wiele godzin spędzonych przed komputerem i tak oto powstał wstępny plan naszej kolejnej wyprawy. Zaczynamy pod koniec stycznia 2017 r. Wylot z Polski nastąpi z lotniska Warszawa Chopin. Godzina 10.35 numer lotu W6 2468 - do Budapesztu. Na miejscu mamy zamówiony nocleg w samym centrum, niecałe 3 km od parlamentu. W Budapeszcie jesteśmy prawie 25 godzin, więc na pewno jakąś porządną rundkę po mieście zrobimy. Następnego dnia o godzinie 12.35 mamy kolejny lot, również Wizzairem. Tym razem do Dubaju. Planowo samolot powinien wylądować o 21.00 . Trzy godziny z dnia nam uciekną, ponieważ trzeba będzie przesunąć czas do przodu. Lepsze to niż od razu 7 godzin. W Dubaju jesteśmy pełne trzy dni, więc stopniowo przyzwyczaimy się do zmiany strefy czasowej. Nie będę szczegółowo przedstawiał co zaplanowałem, wspomnę tylko, iż z płatnych atrakcji mamy na oku: safari jeepem po pustyni, wjazd na Burj Khalifa, rejs po rzece Creek lub park kwiatowy Miracle Garden. Oprócz tego najbardziej znane miejsca w Dubaju. Te trzy noclegi zamierzam zamówić w Marinie za pośrednictwem portalu airbnb. Po tych luksusach przyjdzie nam diametralnie zmienić otoczenie. Z Dubaju o godzinie 23.10 udamy się w kolejny rejon naszej wyprawy, a mianowicie do Manili na Filipinach. Na wyspie Luzon powinniśmy wylądować o godzinie 11.20 następnego dnia. Tym razem pierwszy raz polecimy linią Cebu Pacific, która będzie nam towarzyszyła jeszcze pięciokrotnie. Lotniska nie opuszczamy, bo następny lot mamy za parę godzin. Jak dobrze pójdzie to przed 18-stą wylądujemy na Palawanie w miejscowości Puerto Princesa. I to nie koniec podróży tego dnia. Czeka nas jeszcze 5-cio godzinna jazda busem po szutrowych drogach Palawanu. Późno w nocy powinniśmy zameldować się w El Nido. Mamy zamówione noclegi w bambusowej chatce tuż nad morzem, w miejscowości Corong Corong. Spędzimy w niej cztery noce. W El Nido oprócz odpoczynku na pewno island hopping, wypożyczenia kajaka i wyprawa na sąsiednie plaże na motorze. Po kilku dniach spędzonych w El Nido wieczornym busem wracamy do Puerto Princesy. Nocleg mamy tuż przy lotnisku. Rano o 9.55 wylatujemy do Manili, tam przesiadka na kolejny lot do miejscowości Tagbilaran na wyspie Bohol. Od razu po przylocie udajemy się na przystań w Baclayon. Umówiliśmy się z miejscowymi na transport wodny na malutką wysepkę oddaloną o 13 km. Pamilacan, tak nazywa się ta mała wysepka, na której spędzimy kolejne 4 noce. Będziemy spać w małej chatce u filipińczykòw bez bieżącej wody, prąd jest chyba tylko przez dwie godziny dziennie. Nie ma tu turystów, tylko około tysiąca miejscowych. Cała wyspa ma 1,6 km długości na 1,25 km szerokości. W planach nurkowanie, leniuchowanie, wyprawa na delfiny i poznanie miejscowej społeczności. Wczesnym rankiem kolejnego dnia opuszczamy tą rajską wysepkę. Nocleg znowu tuż koło lotniska. Po zostawieniu rzeczy chcemy udać się w okolice miejscowości Corella gdzie mieści się Sanktuarium Trasierów, małych ssaków popularnie zwanych wyrakami. Stamtąd dalej udamy się na Czekoladowe Wzgórza w okolicach miejscowości Carmen. Czy ten plan wypali będzie zależało od pogody bo musimy przepłynąć łódką rano 13 km.
Pomiędzy tymi wyspami będziemy się poruszać linią lotniczą Cebu Pacific
Powoli zbliżamy się do końca naszej wyprawy. Ponieważ na Filipinach prawie żaden samolot nie lata punktualnie i zdarzają się sytuacje, że lot zostaje nawet odwołany wylatujemy do Manili z jednodniowym zapasem. Powinniśmy wylądować w Manili o 9.20. Jak będzie czas pokaże. Większość odradza zatrzymywania się w tym mieście na dłużej. Tak też chcemy zrobić i my. Od razu z lotniska udamy się na dworzec autobusowy skąd pojedziemy do miejscowości Tagaytay, leżącej u podnóża wulkanu Taal. Tam mamy zamówiony nocleg. Nazajutrz o 16.05 odlatuje samolot do Dubaju. Lądowanie o 21.40. Tym razem nocujemy w hotelu, w starej dzielnicy miasta – Deira. Dzień w Dubaju chcemy spędzić właśnie w tej dzielnicy. Lot do Budapesztu jest dopiero o 21.35 więc uda się nam jeszcze sporo zobaczyć. Przed 1.00 w nocy 12 lutego powinniśmy zameldować się na lotnisku w Budapeszcie, gdzie czeka nas nocka na terminalu. Ostatni lot podczas tej wyprawy jest o godzinie 12.15. Zmiana strefy czasowej i o 13.25 czasu lokalnego lądowanie w Warszawie. Tak w skrócie przedstawiają się nasze plany. Jak zwykle będzie się wiele działo tzn. mnóstwo przemieszczania się, dużo zwiedzania. Ale będzie również czas na kompletne odcięcie się od cywilizacji i zasłużone leniuchowanie. Ile z tego zrealizujemy dowiemy się wkrótce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz