
Następnym dłuższym przystankiem podczas naszej podróży była malutka wyspa Pamilacan. Odizolowana od masowej turystyki ma szanse zachować swoją oryginalność. Mieszkaliśmy w chacie u lokalnych mieszkańców. Nie ma tu dostępu do bieżącej wody i są ograniczone dostawy energii elektrycznej. Akurat podczas naszego pobytu padł główny agregat dostarczający prąd do całej wioski, co nam zupełnie nie przeszkadzało.
Miłe jest zobaczyć swój drugi dom Pamilacan dzięki :)
OdpowiedzUsuńWitam Darek. Dzięki Tobie Pamilacan znany jest już w szerokim kręgu jako polska kolonia. Wszyscy tam z utęsknieniem czekają na Twój przylot. Pozdrawiam i dzięki za wszelkie informacje.
OdpowiedzUsuń