czwartek, 21 stycznia 2016

Wreszcie Ushuaia

O 4.40 rozpoczęliśmy ostatni etap naszej podróży samolotem. To druga nieprzespana nocka dlatego z czterogodzinnego lotu niewiele pamiętamy . Wreszcie przed dziewiątą meldujemy się w Ushuaii. Wita nas przychmurzone niebo, ale o dziwo jest bezwietrznie i dosyć ciepło.  Bierzemy mapę z lotniska i ruszamy na pieszo do miasta, jakieś 5 km.
Nocleg mieliśmy wcześniej zamówiony , kwaterę prywatną przez portal airbnb. Wykorzystując dobrą pogodę nie decydujemy się odespać podróży, tylko postanawiamy zobaczyć czy da radę wykupić rejs po kanale Beagla. Po krótkim rozeznaniu nabywamy bilety na 2,5 godzinny rejs. Wybieramy najtańsza opcje, która i tak jest dla nas zabójcza , 750 ARS od osoby. Płyniemy na trzy wyspy oblegane przez ptaki i lwy morskie. Za pingwiny trzeba było zapłacić dodatkowo  300 ARS. Mamy w planie zobaczyć je pózniej w okolicach Punta Arenas. Jeżeli chodzi o sam rejs to zrobił na nas pozytywne wrażenie . Niestety nie możemy tego powiedzieć o cenach żywności .

Po wyjściu z terminala przywitały nas takie widoki

Obowiązkowy punkt każdej wycieczki, tablica na nabrzeżu portowym

Widok na Ushuaie z katamarana

Liczne ptactwo na jednej z wielu wysepek

Lwy morskie

Nasz katamaran

Spacer po wyspie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz